"Słowa mogą być jak promienie Roentgena; jeśli używać ich właściwie, przenikną wszystko. Czytasz i słowa cię przeszywają."
Aldous Huxley

wtorek, 12 lipca 2011

Eric Emmanuel Schmit "Małe zbrodnie małżeńskie"

"Co to znaczy kochać mężczyznę? To znaczy kochać go na przekór sobie, na przekór niemu, na przekór całemu światu. To znaczy kochać go w sposób, na który nikt nie ma wpływu. Kocham twoje pragnienia, a nawet twoje awersje, kocham ból, jaki mi zadajesz, ból, którego nie odczuwam jako bólu, ból, o którym natychmiast zapominam, który nie pozostawia śladów. Kochać to znaczy mieć tę wytrzymałość, która pozwala przechodzić przez wszystkie stany, od cierpienia do radości, z tą samą intensywnością. (...) Moja miłość do ciebie to jądro, to mgławica w głębi mojego umysłu, to coś, do czego nie mam dostępu, czego nie mogę zmienić. Jakaś część ciebie wciąż we mnie żyje. Nawet gdybyś ty odszedł, ta część by została. Tkwisz we mnie. Jestem twoim odbiciem, ty jesteś moim, żadne z nas nie może już istnieć oddzielnie."

"Mógłbyś doskonale się beze mnie obejść, gdy tymczasem ja nie umiałabym bez ciebie żyć."

"Tak wygląda nasze małżeństwo! Lenistwo zastąpiło miłość, przyzwyczajenia zajęły miejsce uczuć, z zewnątrz wygląda to jak dom, jednak kolumny nie są już z drzewa a z kartonu, to zwykłe papier mache. Czułość? Na początku wolałeś mnie od innych, ale czy nadal tak jest? Twierdzisz, że mnie kochasz, ale czy wciąż ci się podobam? Jestem pod ręką, więc pytanie zniknęło - i pożądanie też. Nie chcesz już ze mną żyć, ponieważ ze mną żyjesz. Nie jestem już twoją ucieczką, jestem twoim więzieniem, obijasz się o mnie, znosisz mnie."


"GILLES A więc nie jesteś liberalna?
LISA Jasne, że nie!
GILLES A więc jesteś zazdrosna?
LISA Bardzo!
GILLES A więc nie stanowimy wolnego związku?
LISA Tylko w teorii. Bardzo abstrakcyjnie. Między deską serów a kawą. Nie przez resztę czasu."


"Tak, Gilles! Mam dwa mózgi. Nowoczesny i staroświecki. Nowoczesny szanuje twoją wolność, upaja się tolerancją, wykazuje zrozumienie. Staroświecki chce mieć cię na wyłączność, nie ma zamiaru się z nikim dzielić, podskakuje przy każdym niespodziewanym telefonie, wpada w popłoch na widok tajemniczego rachunku z restauracji, posępnieje, kiedy poczuje na tobie jakiś nowy zapach, drży, kiedy zaczynasz dbać o kondycję albo kupujesz nowe ubrania, nabiera podejrzeń, kiedy uśmiechasz się przez sen, czuje żądzę mordu na samą myśl, że obejmuje cię inna kobieta, że czyjeś ramiona splatają się na twojej szyi, że czyjeś uda rozchylają się pod tobą... Jest jak gad o żółtych i przenikliwych oczach, czai się we mnie, czujny, niezmordowany... Taka jestem, Gilles. I choćbyś posłał mnie na intensywne kursy, choćbyś mnie wychowywał latami, nie wyrwiesz ze mnie tego zwierzęcego, instynktownego podejścia do miłości."

"Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś, czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem."

"GILLES Bo stawiasz się w pozycji widza, sędziego. Oczekujesz czegoś od miłości.
LISA Tak.
GILLES Tymczasem to ona czegoś od ciebie oczekuje. Chciałabyś, żeby miłość dowiodła ci, że istnieje. Nie tędy droga. To ty masz dowieść, że istnieje."

"Szalałem za tobą, ale zapominałem ci o tym powiedzieć. Jestem tylko mężczyzną, Liso, a cechą mężczyzn jest to, że nie godzą się z losem. Wybierają wolność."

"Kocham cię, bo jesteś wciąż piękną nieznajomą. Kocham cię, bo pójdziesz ze mną do łóżka tylko wtedy, kiedy będziesz miała na to ochotę."

czwartek, 16 grudnia 2010

Thanks God.

"Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami." Rz 8,26

Miasto. Refleksja lipcowa.

Bo niech mi pan powie, ilu ludzi zmieści się w człowieku, żeby jeszcze czuł się, że to on? Człowiek jest, o, jak szklanka, nie nalejesz więcej, niż się zmieści.(...) Człowiek nie ucieknie od tego, że słyszy. Nie ucieknie, że widzi. Choćby nie chciał słyszeć, widzieć. (...) Nawet myśli pana stają się śmietniskiem cudzych myśli. (...) Niech mi pan wierzy, wracam do domu, to muszę się od początku do siebie przyzwyczajać, zbierać się aż gdzieś od dzieciństwa, od pierwszych słów, pierwszych myśli, pierwszego płaczu, żeby znów poczuć, że ja to ja.

Wiesław Myśliwski  "Traktat o łuskaniu fasoli"

poniedziałek, 1 listopada 2010

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska "Nieobecność"

Twoja nieobecność jest jak tłumy ludzi-
Wszędzie jej pełno. W ogrodzie i w mieście.
Wciąż mnie otacza. A gdy zasnę wreszcie,
Tysiącem oczu patrzących mnie budzi...

wtorek, 31 sierpnia 2010

Modus vivendi.

 Pierwszą moją reakcją było niedowierzanie. Co takiego? Cała ludzkość grzeszy, a Syn Boży płaci za to swoim życiem? Próbowałem sobie wyobrazić ojca, jak mówi do mnie: "Piscine, lew wślizgnął się do zagrody lam i zabił dwie sztuki. Inny zabił wczoraj garnę. W zeszłym tygodniu dwa lwy zjadły wielbłąda. Tydzień wcześniej- kilka bocianów i czapli. I kto zaręczy, że nie pożarły naszego aguti? Tego dłużej nie można tolerować. Należy coś zrobić. Pomyślałem, że jedynym sposobem, by lwy mogły odpokutować swoje grzechy, jest rzucenie im ciebie na pożarcie."
"Tak jest, tato, to słuszna i logiczna decyzja. Muszę się tylko umyć."
"Alleluja, synu."
"Alleluja, ojcze."
(...)
Ale boskość nie mogła być zniszczona przez śmierć. Nigdy. Dusza świata nie może umrzeć, nawet w swej najmniejszej cząstce. Było błędem tego chrześcijańskiego Boga, że pozwolił umrzeć swojemu awatarowi. To tak, jakby pozwoliło się obumrzeć części samego siebie. Bo jeśli już Syn Boży ma umrzeć, to nie może być w tym lipy. (...) Śmierć Syna musiała być prawdziwa. (...) Groza musi być prawdziwa. Dlaczego Bóg miałby chcieć czegoś takiego dla siebie?(...)
Z miłości. Tak brzmiała odpowiedź księdza Martina.
(...)
Ten Syn jest bogiem, który chodził pieszo, bogiem piechurem- i to w gorącym klimacie- bogiem, który kroczył po ziemi tak jak każdy człowiek, uważając, żeby nie zawadzić sandałem o kamienie na drodze. A kiedy już pozwolił sobie na ekstrawagancję jazdy, dosiadał zwykłego osła. Ten Syn jest bogiem, który umarł w ciągu trzech godzin, wśród jęków, westchnień i lamentów. Cóż to za bóg? Co w tym Synu Bożym ma nas natchnąć?
Miłość, powiedział ksiądz Martin.
(...)
-Proszę księdza- zawołałem zdyszany- chciałbym zostać chrześcijaninem.
Uśmiechnął się.
-Już nim jesteś, Piscine- w swoim sercu. Każdy, kto spotyka się z Chrystusem w dobrej wierze, jest chrześcijaninem.(...)
Wszedłem do kościoła, tym razem bez lęku, bo od teraz był to także i mój dom. Potem zbiegłem ze wzgórza po lewej stronie i popędziłem na to po prawej- żeby podzękować Krisznie za to, że pozwolił mi spotkać na mojej drodze Jezusa z Nazaretu, którego człowieczeństwo tak mnie zafascynowało.


"Kiedy usłyszała po raz pierwszy słowa Hare Kriszna, sądziła, że chodzi o Hairless Christians, bezwłosych chrześcijan, i odtąd zawsze to tak kojarzyła. Poprawiając ją kiedyś, zauważyłem przy okazji, że w gruncie rzeczy tak bardzo się nie myli, że hindusi, ze swoją wszechogarniającą miłością są właściwie bezwłosymi chrześcijanami, podobnie jak muzułmanie, widzący wszędzie i we wszystkim Boga, są brodatymi hindusami, a chrześcijanie, ze swoim oddaniem Bogu- muzułmanami, tyle że bez turbanów."


Yann Martel  "Życie Pi"

czwartek, 26 sierpnia 2010

Zaiste...

 "TRZEBA MARZYĆ"  Jonasz Kofta
 
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć

Gdy spadają jak liście
Kartki dat z kalendarzy
Kiedy szaro i mgliście
Trzeba marzyć
W chłodnej, pustej godzinie
Na swój los się odważyć
Nim twe szczęście cię minie
Trzeba marzyć

W rytmie wiecznej tęsknoty
Wraca fala do plaży
Ty pamiętaj wciąż o tym
Trzeba marzyć
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć

piątek, 6 sierpnia 2010

Na drugie mu Maria.

Kobiety mojego pokolenia zalane są falą zniewieściałych mężczyzn. Tak, tak, tak. Wystarczy się rozejrzeć. 

Wsiadłam wczoraj do autobusu opancerzona jedynie częściowo- zabrałam ze sobą książkę, ale zapomniałam słuchawek... Moje poranne roztargnienie kosztowało mnie taki oto widok: chudy chłopiec, lat +20, spodnie rurki lekko opuszczone na chudych pośladkach, trampki w kratę, włosy proste, przydługie, z przedziałkiem z boku, romantycznie opadające na czoło. Być może udałoby mi się go nie zauważyć (Kapuściński bardzo wciąga), gdyby nie brak tych nieszczęsnych słuchawek.

-No, czeeeeść Monika! A co ty tutaj robisz?

Słysząc jego wysoki, lekko nosowy głos mimowolnie podniosłam wzrok. Nieznajomy osobnik w kilku zgrabnych podskokach przemieścił się spod drzwi na tyły autobusu, po czym usadowił się wygodnie vis a vis mnie (czyt. z wdziękiem godnym damy założył nogę na nogę- stopa obciągnięta w pozycji point, łydki równolegle- i lekko pochylił się do przodu- plecy, rzecz jasna, proste) i piszcząc z zachwytu obdarzył siedzącą przed nim Monikę buziakiem w policzek.

- Nooo jak tam, co tam u ciebie? Noooo, opoowiadaj!

Zanim pogrążyłam się w zadumie nad tym, niestety nie mogę powiedzieć: "nietypowym", zjawiskiem, utkwiłam jeszcze na chwilę wzrok w jego twarzy: podbródku wsuniętym do przodu w geście zasłuchania, przemiłym, chłopięcym uśmiechu i zasłaniającej oko zawadiackiej grzywce, którą musiał co jakiś czas odgarniać znad czoła zgrabnym ruchem swojej delikatnej dłoni. I... poczułam jak rosną mi wąsy...

Cała scena trwała bardzo krótko. Jako dziewczyna z dobrego domu, a więc porządnie wychowana, postanowiłam nie gapić się w nieskończoność. Spuściłam wzrok na czarne literki skaczące po moich kolanach, ale już do końca podrózy nie dane mi było wrócić do lektury. W głowie kołatało mi się pewne kluczowe pytanie umieszczone tam na stałe, ale na codzień uśpione, pytanie niebezpieczne, nurtujące i złowrogie- pytanie o to, czym właściwie jest MĘSKOŚĆ...

Uwielbiam się mądrzyć, snuć teorie i filozofować. Trudno się więc nie domyślić, że i w tej kwestii mam swoją koncepcję, swoją wielką odpowiedź na wielkie pytanie. Ja, Malwina M., "domorosły psycholog", odpowiadam więc tak:

Męskość to materiał, z którego zbudowana jest dusza. Męskość jest elementem struktury kości, jest jednym z włókien tworzących barwę głosu. Męskość jest we krwi, w mózgu i w trzewiach. Męskość to siła uścisku dłoni i głębia spojrzenia. Męskość jest pieśnią pochwalną na cześć kobiecości. Jest charakterem i sposobem bycia. Jest. Albo jej nie ma.

Męskość nie może być nachalna i agresywna, ani krzykliwa i arogancka. Taka "męskość" to tylko atrapa, twardy gorset podrzymujący wątłe ciało...

Nie może też kończyć się na samym słowie "mężczyzna", na samych fizjologicznych oczywistościach, które są ostatnim bastionem na drodze do rozróżnienia płci.


Tymczasem ostatnio wszystko sprowadza się właśnie do tego, że mężczyźni wymachują swoją męskością niczym sienkiewiczowski sarmata szabelką albo chroniąc się w bezpiecznym ciepełku swego kobiecego "ja" udają, że za całą męskość wystarczy im to, co chowają w spodniach.

O byciu Kobietą nie decyduje nawet najbardziej zmysłowa kiecka, makijaż i czerwone paznokcie. Ochocze i wdzięczne pląsanie wśród talerzy i garnków, ilość posiadanych dzieci czy temperatura w sypialni również nie będą tutaj kryterium. I chyba wszyscy się z tym zgadzamy, że kobiecość to taki "piąty element", szczypta tajemniczej przyprawy, która stanowi o smaku potrawy. 

Dlaczego z męskością miałoby być inaczej?



Tekst w temacie. Oto i on:


"UR so gay" Katy Perry
 
I hope you hang yourself with your H&M scarf
While jacking off listening to mozart
You bitch and moan about LA
Wishing you were in the rain reading Hemingway
You don’t eat meat
And drive electrical cars
You’re so indie rock it’s almost an art
You need SPF 45 just to stay alive

(CHORUS)
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like
No you don’t even like boys
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like
No you don’t even like…


You’re so sad maybe you should buy a happy meal
You’re so skinny you should really Super Size the deal
Secretly you’re so amused
That nobody understands you
I’m so mean cause I cannot get you outta your head
I’m so angry cause you’d rather MySpace instead
I can’t believe I fell in love with someone that wears more make up than...

(CHORUS)
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like
No you don’t even like boys
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like

No you don’t even like…


(BRIDGE)
You walk around like you’re oh so debonair
You pull em' down and there’s really nothing there
I wish you would just be real with me

(CHORUS)
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like
No you don’t even like boys
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like
Oh no no no no no no-------
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like
No you don’t even like boys
You’re so gay and you don’t even like boys
No you don’t even like
No you don’t even like
No you don’t even like… PENIS!



Bez dalszego komentarza. Amen.